Opowieść o zakochanych liskach
– Kocham cię Lisko – powiedział Lis otulając ją ogonkiem. – Kocham Cię kiedy masz futerko puchate i zmierzwione. Kocham Cię kiedy marszczysz nosek i dziwisz uszka. Kocham Cię nawet kiedy tupiesz łapkami ze złości i jeszcze mocniej kiedy wtulasz swój zapłakany pyszczek w ogonek, a on przestaje być puchaty, bo robi się mokry.
Liska wtuliła się mocniej i wyszeptała do swojego Niuka:
– A ja kocham Cię całego od czubków uszków aż po koniuszek ogonka. Kocham Cię, chociaż chrapiesz w nocy i przydeptujesz mi czasem ogonek na spacerze. I kocham Cię kiedy się lenisz i kiedy się dąsasz, a nawet kiedy twoje uszka oklapną ze znużenia. Kocham Cię całego z każdą wadą i zaletą, bo jesteś moim liskiem jedynym takim na całym świecie, idealnym.
Liski wtulały się tak w swoje futerka jeszcze bardzo długo, wymieniając się wzajemnie ładunkami puchatości. Ich puchate serduszka się znały. Puchate serduszka wiedziały to, co lisie łebki na próżno próbowały sobie wielokrotnie wytłumaczyć. Puchate serduszka po prostu były w sobie zakochane.