Sikorka i proces twórczy
Podczas ostatniego spaceru udało mi się sfotografować sikorkę bogatkę. Jako że zdjęcie bardzo mi się spodobało, postanowiłam na jego podstawie stworzyć rysunek, a właściwie grafikę.
Pomyślałam sobie o tym, że nie wszyscy wiedzą, że efekt końcowy pracy może znacząco różnić się od tego, co pojawiło się na kartce chwilę po rozpoczęciu rysowania. Niektórzy artyści mawiają, że nie lubią widzów obserwujących ich dłonie podczas działania. Nic dziwnego, skoro dzieło na początkowych etapach czasem wygląda tak, jak moja sikorka zaraz po położeniu pierwszych barw.
Zauważyłam, że każda moja praca podczas powstawania przechodzi jakby przez swój proces rozwoju. Z pustki wyłania się coś. Często jest proste, czasem trochę naiwne. Dopiero później nabiera barw i odcieni. Na początku jest płaskie, by w kolejnym kroku nabrać głębi. Można by było zatrzymać się na tym płaskim etapie, narysowanym jakby dziecięcą ręką i powiedzieć: „to jest brzydkie, nie umiem, nie robię dalej”. Można również iść dalej, pomimo obaw, że się nie uda, dodając cienie i półtony w nowych miejscach. To niezwykłe i piękne zarazem. Między innymi dlatego uwielbiam tworzyć.