Jazda konna dla niewtajemniczonych

15 marca 2016 |

Gdyby ktoś zapytał mnie dlaczego w ogóle zaczęłam jeździć konno, to musiałabym się chwilę zastanowić. Już jako mała dziewczynka bardzo lubiłam konie. Nie potrafię sobie przypomnieć kiedy pierwszy raz w życiu zobaczyłam to zwierzę, ale tak bardzo mi się spodobało, że w moim dziecięcym pokoju, wśród zabawek, szczególne miejsce zajmowały różnej wielkości i maści figurki koników, Barbie z karocą i koń na biegunach, który był moim najlepszym przyjacielem. Pierwszy raz na końskim grzbiecie, który zapamiętałam jako mały kilkuletni brzdąc, miał miejsce w cyrku, gdzie po występach organizowane były przejażdżki dla dzieci.  Wsadzono mnie wtedy na oklep, na ślicznego konia w brązowo-białe łaty. Zapamiętałam z tej przejażdżki trzy rzeczy: miękką w dotyku sierść, kręgosłup konia nieprzyjemnie wbijający mi się w siedzenie i delikatne kołysanie bioder, które mimo niewygodnej pozycji było bardzo miłym odczuciem. Być może właśnie to doświadczenie, lub jakaś inna przejażdżka która miała miejsce w późniejszym czasie sprawiły, że z całego serca zaczęłam marzyć o tym, by nauczyć się kierować koniem. W toku nauki okazało się, że wiele elementów jeździeckiego świata jest kompletne inne niż sobie to wyobrażałam. Konno jeżdżę już dobrych kilka lat, ale dopiero niedawno zdałam sobie pytanie: dlaczego mimo tego że po każdej jeździe wracam do domu zmęczona, przepocona, przesiąknięta do cna zapachem stajni nadal lubię tam wracać?

Kto jeździ konno?

Kiedy przejdziecie się po jakimś ośrodku jeździeckim gdzie uczą jeździć konno, z pewnością zwrócicie uwagę na to, że większość przebywających tam osób stanowią kobiety. Ciężko powiedzieć dlaczego tak jest, a teorie bywają różne. Znajdziemy wśród nich takie, iż jest to kwestia stereotypu. Dziewczynka dostanie na prezent urodzinowy konika Pony lub pluszowego jednorożca, a chłopiec – elektryczny samochodzik. Później tego chłopca poślemy na karate, a dziewczynkę na kucyka, bo to takie babskie. Ciekawe, że tendencję odwrotną (nadreprezentację mężczyzn) widzimy w sporcie jeździeckim uprawianym wyczynowo. Być może panów zachęca do tego dreszcz adrenaliny towarzyszący sportowej rywalizacji? Możemy sobie na ten temat gdybać, a wniosek jest po prostu taki, że jeżeli szukamy w szkółce jeździeckiej księcia z bajki, to możemy się mocno zawieść. Czasem przypadnie jeden rodzynek na całe stado amazonek, więc może lepiej poszukać w innym miejscu, jeżeli jest to jedyny cel naszej wizyty w stajni.

Po co uczyć się jazdy konnej?

Powody mogą być naprawdę różne. Niektórzy są zafascynowani końmi od małego, a nauka jazdy konnej to spełnienie ich dziecięcych marzeń. Inni upatrują w niej jakiegoś rodzaju prestiżu. Kto nie słyszał o tym, że golf, tenis i jeździectwo to sporty uprawiane przez ludzi z wyższych sfer? Kolejnym powodem może być dreszcz emocji, pojawiający się na samą myśl o kierowaniu półtonowym zwierzęciem, które mimo iż mogłoby pozbyć się nas z grzbietu jednym ruchem, wykonuje nasze polecenia. Poza tym który koniarz nie widział na jakimś filmie sceny, gdzie piękna amazonka z rozwianymi włosami galopuje brzegiem morza. Galop na koniu, gdzieś na otwartej przestrzeni, w otoczeniu natury, kojarzy się z poczuciem wolności i radości, a przecież tacy pragniemy się czuć.

Niestety początki jazdy konnej łatwe nie są, a wszystko co sobie na ten temat wymyśliliśmy legnie w gruzach w zderzeniu z rzeczywistością której doświadczymy po pierwszej wizycie w stajni.

Stajnia to nie perfumeria

Pierwszym znakiem że w pobliżu są konie jest uderzający zapach. No cóż, niestety nie należy on do róż skropionych rosą o poranku. W środowisku jeździeckim mawia się nawet, że koń w stajni pachnie, a poza nią śmierdzi. To powiedzenie okazuje się szczególnie prawdziwe w czasie powrotów do domu, kiedy to pasażerowie autobusu odsuwają się od ciebie na odległość bezpieczną dla ich nosów. Są jednak osoby, którym zapach stajni kojarzy się z przyjemnością przebywania wśród koni. Mi niestety za nic on nie przypadnie do gustu. Pocieszę cię, że twój nos po kilku minutach się przyzwyczai i nie będziesz na tą charakterystyczną woń zwracać uwagi.

Kolejną rzeczą, na którą z pewnością natrafisz w stajni jest kupa. Zazwyczaj wielka i śmierdząca. Generalnie na terenie ośrodków jeździeckich, w miejscach takich jak korytarz stajenny, hale ze specjalnym podłożem czy droga wjazdowa kupy są sprzątane. Niestety, nie zawsze uda się to zrobić przed twoim wejściem smoka. Sytuacje takie jak przypadkowe wdepnięcia mogą się zdarzyć, a czasem nawet sama będziesz sprzątać kupę którą „twój” koń zrobi na środku korytarza. Jeżeli postanowisz na dobre zaprzyjaźnić się z jeździectwem, to z czasem widok kup dymiących o świcie stanie się niczym nadzwyczajnym.

Amazonka i jej wierzchowiec podczas zawodów WKKW na Sopockim Hipodromie

Konie to stworzenia z charakterem

Pod pewnym względem koń jest trochę jak człowiek. Tak jak ty, czasem i on może mieć zły dzień, nie mieć ochoty biegać z jeźdźcem na grzbiecie i miewać różne humory. Nie wszystkie rumaki są przymilne. Owszem są wśród nich prawdziwe pieszczochy, ale są też takie, które chciałyby powiedzieć „jak nie masz nic smacznego dla mnie, to idź sobie i nie dotykaj mnie”. Jedne podczas czyszczenia stoją spokojnie, podjadając siano, a inne dają prawdziwe przedstawienie, próbując nastraszyć jeźdźca – szurając kopytem w zasięgu jego nogi, czy to kłapiąc zębami.

Są konie symulanci i gwiazdorzy. Każdy ma swój własny charakter. Z czasem nauczysz się jak radzić sobie z tymi, które być może budzą w tobie strach. Na początek warto zdawać sobie sprawę, że nie każdy koń przyjdzie wtulić głowę w twoje ramię kiedy płaczesz. Takie rzeczy spotyka się raczej na filmach.

 Przygotuj się na ból mięśni i zadyszkę

„A to na koniu w ogóle się coś robi? Ja myślałam że się tylko siedzi.” Takie i podobne sformułowania nierzadko doprowadzają czynnie jeżdżących koniarzy do irytacji. Szczególnie w sytuacji gdy jeździec taki siedzi zasapany w siodle, a pot cieknie mu po czole. Jazda konna to aktywność fizyczna angażująca prawie wszystkie partie mięśni naszego ciała. Czasem gdy oglądasz zawody w telewizji może ci się wydawać, że zawodnicy tylko ładnie siedzą, a koń sam idzie. Tak naprawdę nierzadko dają oni swoim mięśniom niezły wycisk. Tak czy owak, warto wziąć pod uwagę, że księżniczka, jaka by piękna i dostojna nie była, zazwyczaj wróci z jazdy konnej zmęczona, spocona i śmierdząca, a potem pójdzie prosto pod prysznic, żeby na końcu paść na łóżko i zasnąć. Przynajmniej na początku.

W ten sposób trochę z przymrużeniem oka opowiedzieliśmy sobie o mniej znanej stronie jazdy konnej. Na sam koniec powiem tylko, że galopowanie konno po leśnych ścieżkach i brzegiem morza to wspaniałe i niezapomniane uczucie dla którego warto zdobywać w pocie czoła jeździeckie umiejętności.

Jest to pierwszy artykuł z serii o jeździe konnej. Wkrótce pojawią się kolejne.

Wypatrujcie puchatych wpisów.